poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział VIII - Wątpliwości


Czasami wystarczy jedno spojrzenie, aby trafić do czyjegoś serca.

Już od miesiąca trenuje z Diablą i czasem z moim ojcem. Muszę przyznać, że się zmienił. Nie jest już tak dowcipny i nie czuję płynącego niegdyś od niego ciepła. Staram się nie pokazywać mojego lęku, ale nie wychodzi mi to zbyt dobrze. Staram się wiec unikać Galvatrona, jak teraz mówi na siebie mój ojciec. Zwiedzam tą przepiękną planetę. Tak dużo tu zieleni i życia. Nie mogę uwierzyć, że Gaklvatron chce zniszczyć coś tak pięknego. Oczywiście, chcę odzyskać Cybertron, ale nie kosztem innej planety. Kiedy latam nad Nowym Yorkiem, w postaci mojej drugiej formy samolotu odrzutowego, czuję się taka wolna. Nie wiem czy czułabym się tak samo mając na sumieniu tych wszystkich ludzi. Może uda mi się przekonać ojca, byśmy udali się na jakąś niezamieszkałą planetę.

Dziś postanowiłam polecieć trochę dalej. Dotarłam do piaszczystych i skalnych terenów. Znalazłam też jedno małe miasteczko – Jasper. To dziwne, ale ta nazwa wydaje mi się dziwnie znajoma. Jakbym, już kiedyś tu była. Jasper było inne niż Nowy York. Tu było spokojnie, cicho. Nie było tu takich wielkich wieżowców, tylko małe domki. To było naprawdę miłe miejsce.

Wylądowałam na pustyni, wśród wielu skał. Było cicho, bardzo cicho. Niespodziewanie usłyszałam zbliżający się pojazd. Już po chwili zobaczyłam srebrnego mustanga jadącego w moją stronę. Samochód w jednej chwili zmienił się w Transformera. Byłam gotowa do walki, jednak nieznajomy Autobot nie wyglądał na wroga. Stał kilka metrów przede mną i nie ruszał się.

-Cześć – powiedział wreszcie – Jesteś tu nowa? – Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. To był mój wróg, a nie przyjaciel – Jestem Prowl. Też przyleciałem tu niedawno.

-Jinx – odpowiedziałam.

-Bardzo ładnie Jinx. To dlaczego tu przyleciałaś? – I znów nie wiedziałam co mam powiedzieć. Postanowiłam więc trochę po kłamać i może nawet dowiedzieć się kilku informacji o Autobotach. Nie miałam jeszcze znaku Decepticona, więc Prowl nie wiedział, że jesteśmy wrogami.

-Słyszałam, że Ziemia to przyjazna planeta dla Autobotów. Postanowiłam tu przylecieć i przekonać się osobiście.

-Dlaczego nie wróciłaś na Cybertron? Każdy jest tam mile widziany.

-Już nic mnie tam nie trzyma – odwróciłam wzrok. Kiedy Prowl wspomniał o Cybertronie przypomniała mi się mama i te wszystkie chwile jakie spędziłam z ojcem. Byliśmy tacy szczęśliwi.

-Przecież tam jest twój dom.

-Już nie.

-Dobrze, nie ciągnijmy już tego tematu.

-Z drugiej strony co ty robisz na Ziemi?

-Przyjechałem tu na misję – na misję! Może uda mi się czegoś o niej dowiedzieć.

-Na misję? Może mnie wprowadzisz?

-Wiesz – Prowl zbliżył się do mnie – to ściśle tajne. Nie znam cię i nie mogę zdradzić ci najmniejszych szczegółów.

-Szkoda – odeszłam i odwróciłam się od Autobota.

-Hej, nie obrażaj się na mnie maleńka – maleńka?! Jak on śmie tak mnie nazywać. Szybko uruchomiłam moje ostrze u przystawiłam mu je do gardła. 

-Nigdy więcej nie waż się nazwać mnie maleńka, jasne?

-Jak słońce – opuściłam ostrze, ale walnęłam bota pięścią w twarz. Następnie zmieniłam się w samolot i poleciałam na statek.

Nie wiem czemu, ale ten Prowl nie wyglądał na jakiegoś bezlitosnego Autobota. Może ojciec się myli. Może Autoboty chcą żyć w zgodzie z Deceptconami? Muszę jakoś przekonać Galvatrona by porozmawiał z Ultra Magnusem. Może uda nam się podpisać rozejm?

Zaraz gdy znalazłam się na statku, udałam się do ojca. Był jak zwykle na mostku. Stał tam w towarzystwie Diabli.

-Witaj Jinx – przywitał się ojciec

-Witaj ojcze.

-Właśnie o tobie rozmawialiśmy .

-Naprawdę? – ojciec uśmiechnął się. Rzadko kiedy to robił, a więc musiało stać się coś naprawdę dobrego.

-Diabla uważa, że jesteś gotowa by ruszyć w teren.

-Ukończyłaś swoje szkolenie – odezwała się wreszcie fembotka – Możesz ruszyć na wojnę z Autobotami.

-To świetnie – odwróciłam głowę. Ojciec musiał zauważyć, że coś mnie trapi bo dał znak wszystkim by wyszli.

-Co się dzieje Jinx?

-Mam pewne…wątpliwości.

-Jakie wątpliwości?

-Nie jestem pewna czy pozbawianie życia siedmiu miliardom mieszkańców dla naszego dobra jest słuszne.

-Jinx, ci ludzie nie zginą. Zostaną robotnikami i pomogą nam przerobić ich planetę na Cybertron.

-To nic nie zmienia. Uważam, że należy znaleźć jakąś niezamieszkałą planetę, albo i dogadać się jakoś z Autobotami.

-Dogadać się? Czy ty zwariowałaś?

-Rozważam po prostu inne możliwości niż zagłada rasy ludzkiej. Poza tym Autoboty wydają się być przyjazne – oj. Chyba właśnie się wygadałam. Galvatron spoważniał i zbliżył się do mnie.

-Rozmawiałaś z nimi? – milczałam – Odpowiedz Jinx.

-Rozmawiałam – spuściłam głowę

-Z kim?

-Nazywa się Prowl. Jest tutaj nowy.

-Co mu powiedziałaś?

-Że przyleciałam na ziemię bo to przyjazne miejsce dla Autobotów.

-Więc nie wie kim jesteś?

-Nie – ojciec odwrócił się na chwilę, po czym zaczął krążyć wokół mnie.

-Myślę, że możemy to wykorzystać.

-Co?

-Czy on ci ufa?

-Nie do końca. Powiedział mi, że ma do spełnienia misję, ale nie chciał zdradzić mi jej szczegółów.

-Postarasz się dowiedzieć czegoś o szczegółach tej misji i ile tylko możesz  o położeniu bazy Autobotów.

-Ale ojcze…

-Jinx! Nie sprzeciwiaj mi się! Zrobisz co ci każę.

-Tak jest ojcze.

Wyszłam z mostku i poszłam do pokoju. Byłam zła na ojca. Nadal rozważał tylko jedno rozwiązanie – zagładę ludzi. Postaram się go jakoś odwieźć od tego pomysłu, ale na razie muszę zdobyć zaufanie Prowla. To jest najważniejsze. No i, może lepiej go poznam. Wydaje się naprawdę miły. Czuje do niego coś, czego nigdy wcześniej nie czułam, ale nie wiem jak to nazwać. Wiem tylko jedno – muszę znów go spotkać.

 

środa, 15 października 2014

Ebola jeszcze mnie nie zabiła

Sory za ten tytuł, ale moja koleżanka uparła się żebym tak napisała. Tak czy inaczej wreszcie znalazłam trochę czasu i napisałam stronę do nowego rozdziału. Myślę, że wstawię go w weekend.  A na razie nowe zdjęcie Jinx ;-)


 
 
Pozdrawiam :-)
***Niki***