Czasami wystarczy jedno spojrzenie, aby trafić do czyjegoś serca.
Już od
miesiąca trenuje z Diablą i czasem z moim ojcem. Muszę przyznać, że się
zmienił. Nie jest już tak dowcipny i nie czuję płynącego niegdyś od niego
ciepła. Staram się nie pokazywać mojego lęku, ale nie wychodzi mi to zbyt
dobrze. Staram się wiec unikać Galvatrona, jak teraz mówi na siebie mój ojciec.
Zwiedzam tą przepiękną planetę. Tak dużo tu zieleni i życia. Nie mogę uwierzyć,
że Gaklvatron chce zniszczyć coś tak pięknego. Oczywiście, chcę odzyskać
Cybertron, ale nie kosztem innej planety. Kiedy latam nad Nowym Yorkiem, w
postaci mojej drugiej formy samolotu odrzutowego, czuję się taka wolna. Nie
wiem czy czułabym się tak samo mając na sumieniu tych wszystkich ludzi. Może
uda mi się przekonać ojca, byśmy udali się na jakąś niezamieszkałą planetę.
Dziś
postanowiłam polecieć trochę dalej. Dotarłam do piaszczystych i skalnych
terenów. Znalazłam też jedno małe miasteczko – Jasper. To dziwne, ale ta nazwa
wydaje mi się dziwnie znajoma. Jakbym, już kiedyś tu była. Jasper było inne niż
Nowy York. Tu było spokojnie, cicho. Nie było tu takich wielkich wieżowców,
tylko małe domki. To było naprawdę miłe miejsce.
Wylądowałam
na pustyni, wśród wielu skał. Było cicho, bardzo cicho. Niespodziewanie
usłyszałam zbliżający się pojazd. Już po chwili zobaczyłam srebrnego mustanga
jadącego w moją stronę. Samochód w jednej chwili zmienił się w Transformera.
Byłam gotowa do walki, jednak nieznajomy Autobot nie wyglądał na wroga. Stał
kilka metrów przede mną i nie ruszał się.
-Cześć –
powiedział wreszcie – Jesteś tu nowa? – Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. To
był mój wróg, a nie przyjaciel – Jestem Prowl. Też przyleciałem tu niedawno.
-Jinx –
odpowiedziałam.
-Bardzo
ładnie Jinx. To dlaczego tu przyleciałaś? – I znów nie wiedziałam co mam
powiedzieć. Postanowiłam więc trochę po kłamać i może nawet dowiedzieć się
kilku informacji o Autobotach. Nie miałam jeszcze znaku Decepticona, więc Prowl
nie wiedział, że jesteśmy wrogami.
-Słyszałam,
że Ziemia to przyjazna planeta dla Autobotów. Postanowiłam tu przylecieć i
przekonać się osobiście.
-Dlaczego
nie wróciłaś na Cybertron? Każdy jest tam mile widziany.
-Już nic
mnie tam nie trzyma – odwróciłam wzrok. Kiedy Prowl wspomniał o Cybertronie
przypomniała mi się mama i te wszystkie chwile jakie spędziłam z ojcem. Byliśmy
tacy szczęśliwi.
-Przecież
tam jest twój dom.
-Już nie.
-Dobrze, nie
ciągnijmy już tego tematu.
-Z drugiej
strony co ty robisz na Ziemi?
-Przyjechałem
tu na misję – na misję! Może uda mi się czegoś o niej dowiedzieć.
-Na misję?
Może mnie wprowadzisz?
-Wiesz –
Prowl zbliżył się do mnie – to ściśle tajne. Nie znam cię i nie mogę zdradzić
ci najmniejszych szczegółów.
-Szkoda –
odeszłam i odwróciłam się od Autobota.
-Hej, nie
obrażaj się na mnie maleńka – maleńka?! Jak on śmie tak mnie nazywać. Szybko
uruchomiłam moje ostrze u przystawiłam mu je do gardła.
-Nigdy
więcej nie waż się nazwać mnie maleńka, jasne?
-Jak słońce
– opuściłam ostrze, ale walnęłam bota pięścią w twarz. Następnie zmieniłam się
w samolot i poleciałam na statek.
Nie wiem
czemu, ale ten Prowl nie wyglądał na jakiegoś bezlitosnego Autobota. Może
ojciec się myli. Może Autoboty chcą żyć w zgodzie z Deceptconami? Muszę jakoś
przekonać Galvatrona by porozmawiał z Ultra Magnusem. Może uda nam się podpisać
rozejm?
Zaraz gdy
znalazłam się na statku, udałam się do ojca. Był jak zwykle na mostku. Stał tam
w towarzystwie Diabli.
-Witaj Jinx
– przywitał się ojciec
-Witaj
ojcze.
-Właśnie o
tobie rozmawialiśmy .
-Naprawdę? –
ojciec uśmiechnął się. Rzadko kiedy to robił, a więc musiało stać się coś
naprawdę dobrego.
-Diabla
uważa, że jesteś gotowa by ruszyć w teren.
-Ukończyłaś
swoje szkolenie – odezwała się wreszcie fembotka – Możesz ruszyć na wojnę z Autobotami.
-To świetnie
– odwróciłam głowę. Ojciec musiał zauważyć, że coś mnie trapi bo dał znak
wszystkim by wyszli.
-Co się
dzieje Jinx?
-Mam
pewne…wątpliwości.
-Jakie
wątpliwości?
-Nie jestem
pewna czy pozbawianie życia siedmiu miliardom mieszkańców dla naszego dobra
jest słuszne.
-Jinx, ci
ludzie nie zginą. Zostaną robotnikami i pomogą nam przerobić ich planetę na
Cybertron.
-To nic nie
zmienia. Uważam, że należy znaleźć jakąś niezamieszkałą planetę, albo i dogadać
się jakoś z Autobotami.
-Dogadać się?
Czy ty zwariowałaś?
-Rozważam po
prostu inne możliwości niż zagłada rasy ludzkiej. Poza tym Autoboty wydają się
być przyjazne – oj. Chyba właśnie się wygadałam. Galvatron spoważniał i zbliżył
się do mnie.
-Rozmawiałaś
z nimi? – milczałam – Odpowiedz Jinx.
-Rozmawiałam
– spuściłam głowę
-Z kim?
-Nazywa się
Prowl. Jest tutaj nowy.
-Co mu
powiedziałaś?
-Że
przyleciałam na ziemię bo to przyjazne miejsce dla Autobotów.
-Więc nie
wie kim jesteś?
-Nie –
ojciec odwrócił się na chwilę, po czym zaczął krążyć wokół mnie.
-Myślę, że
możemy to wykorzystać.
-Co?
-Czy on ci
ufa?
-Nie do
końca. Powiedział mi, że ma do spełnienia misję, ale nie chciał zdradzić mi jej
szczegółów.
-Postarasz
się dowiedzieć czegoś o szczegółach tej misji i ile tylko możesz o położeniu bazy Autobotów.
-Ale ojcze…
-Jinx! Nie
sprzeciwiaj mi się! Zrobisz co ci każę.
-Tak jest
ojcze.
Wyszłam z
mostku i poszłam do pokoju. Byłam zła na ojca. Nadal rozważał tylko jedno
rozwiązanie – zagładę ludzi. Postaram się go jakoś odwieźć od tego pomysłu, ale
na razie muszę zdobyć zaufanie Prowla. To jest najważniejsze. No i, może lepiej
go poznam. Wydaje się naprawdę miły. Czuje do niego coś, czego nigdy wcześniej
nie czułam, ale nie wiem jak to nazwać. Wiem tylko jedno – muszę znów go
spotkać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz