wtorek, 31 marca 2015

Transformers Blasckstar - Restart

Hej. Z przyjemnością chcę oznajmić, że będę pisać restart Transformers Blackstar. Właśnie dlatego stworzyłam kolejna ankietę dotyczącą tego bloga. Chcę wiedzieć czego oczekujecie. Jeśli chodzi o termin rozpoczęcia to najprawdopodobniej na początku wakacji. W tym czasie najprawdopodobniej zakończę Powrót Galvatrona. A właśnie, jeśli chodzi o Powrót Galvatrona, to mam już połowę nowego rozdziału i najprawdopodobniej wstawię go pod koniec tygodnia :-)
Korzystając z okazji chciałam zapytać czy oglądacie nowy serial Transformers Robots in Disguise? Mi osobiście przypadł do gustu, choć nie jest to Transformers Prime :-( Jeśli ktoś nie oglądał, a miałby ochotę to wszystkie odcinki są na tej stronie
http://www.kreskoweczki.pl/transformers-zamaskowane-roboty/
A tutaj link do ankiety
http://www.interankiety.pl/interankieta/d9303734184160cb60dc03f67202635c?podglad=1
Pozdrawiam
***Niki***

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział XII - Wina


Wiele nocy modliliśmy się…Z jakiegoś powodu nikt nas nie słyszał…
I nasze serca stały się pełną nadziei piosenką…Prawie nie zrozumieliśmy…Lecz teraz się nie boimy…Chociaż wiemy, że jest wiele do strachu…Przenosiliśmy góry…Długo przed tym, nim dowiedzieliśmy się, że mogliśmy…Mogą zdarzyć się cuda…Gdy wierzymy…Choć nadzieja jest krucha…Trudniej nas zabić…

Leciałam tak szybko jak tylko mogłam. Do bazy Autobotów nie było daleko, a jednak droga się dłużyła. Było już ciemno. Kiedy w końcu dotarłam na miejsce, wydawało mi się, że zdążyłam. Wszystko wyglądało normalnie. Nie widziałam żadnego Decepticona. Zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu jakiegokolwiek bota. Kiedy udało mi się dostrzec Arcee i powiedzieć jej o wszystkim usłyszałam wybuch. W jednej ze ścian bazy była wieka dziura przez którą wchodziły Decepticony. W kilka sekund rozgorzała bitwa, a ja nie wiedziałam, po której ze stron mam stanąć.

Autoboty ruszyły do walki. Udało mi się dostrzec walczących Firebreaker’a z Wheiljackiem, Deadheat’a z Arcee i Shellshock’a z Ultra Magnusem. Nigdzie nie widziałam Diabli.

Autobótów było mniej, więc dałam sobie spokój z ukrywaniem się i zaatakowałam decepty. Nie byli trudnymi przeciwnikami. Zwykłe pionki nie potrafią dobrze walczyć. Z łatwością gasiłam ich iskry.

Niespodziewanie ktoś uderzył mnie pięścią w twarz. Cofnęłam się o kilka kroków od napastnika. Była nim Diabla. Stała przede mną wściekła i pełna nienawiści.

-Wiedziałam, że w końcu nas zdradzisz! Jeżeli ktoś raz brata się z Autobotami, to już zawsze będzie stał po ich stronie! Galvatron nigdy nie powinien ci ufać.

-Nigdy was nie zdradziłam, ponieważ nigdy nie byłam jedną z was! Ruszyłam na fembotkę i od razu kopnęłam ją w brzuch. Diabla zdołała uniknąć ciosu, a następnie spróbowała mnie ponownie uderzyć w twarz. Z pewną trudnością złapałam jej rękę, ale ona szybko uwolniła się i kopnęła mnie w twarz. Wybiła mnie tym z rytmu. Nim zdążyłam zauważyć była tuż przy mnie. Podrapała moją klatkę piersiową swymi pazurami, a później złapała mnie od tyłu za szyję i zaczęła dusić.

-Myślałaś, że zdołasz mnie pokonać? Jesteś nikim. Wszystko co umiesz, umiesz dzięki mnie.

-Nie wszystko – powiedziałam ze złością i kopnęłam Diablę w kolano. Ugięła się, a ja uderzyłam ją z łokcia w brzuch i uwolniłam się z uścisku. Fembotka wściekła się i spróbowała mnie kopnąć, ale uniknęłam ciosu i odpaliłam blaster. Pocisk trafił ją prosto w brzuch. Diabla upadła na ziemię. Była ranna, ale nie umierająca – Ten nikt właśnie skopał ci tyłek – po raz ostatni uderzyłam ją w twarz tak mocno, że stracił przytomność. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Walka trwała, a Decepticony przegrywały. Czyżby udało na się zwyciężyć?

Niestety moja radość przeminęła, kiedy przez dziurę wleciał Galvatron. Zauważyłam go jako pierwsza, ale nie miałam odwagi zaatakować. Bulkhead i Smokescreen ruszyli na mojego ojca, ale łatwo ich powalił. Nie zabił ich jednak, tylko zaczął się rozglądać. Jego wzrok zatrzymał się na walczącym z garstką conów Bumblebee. Od razu ruszył w jego stronę, a ja pobiegłam za nim. Galvatron był coraz bliżej, a ja nie mogłam go dogonić.

-Bee! – wykrzyknęłam, ale było już za późno. Bumblebee odwrócił się w moją stronę, a wtedy mój ojciec wbił swoje ostrze w jego brzuch – Nie! – z mojego oka wypłynęła pojedyncza, olejna łza. Byłam tak strasznie wściekła na ojca. Jak on mógł?! Nagle poczułam narastający ból głowy. Uklękłam, ponieważ stawał się nie od wytrzymania. Jęknęłam z bólu. Widziałam jak ojciec miata ciałem Bumblebee o podłogę. To sprawiło mi jeszcze większy ból, jednak widok cierpienia przyjaciela sprawił, że wszystkie moje wspomnienia zaczęły wracać. Czułam, jak cała moja pamięć wypełnia się wspomnieniami związanymi z rodziną i przyjaciółmi, ze szczęściem i ze smutkiem. W końcu ból miną, a ja ponownie byłam Miko Nakadai. Wiedziałam kim jestem. Owszem, jestem córką Galvatrona, przywódcy Decepticonów, ale jestem też Miko, agentką PA i muszę powstrzymać ojca.

Podeszłam do Galvatrona i uruchomiłam blaster. Ojciec patrzył na mnie ze zdziwieniem.

-Jinx…Nie wiesz co robisz.

-Wiem dokładnie ojcze. Mszczę śmierć przyjaciela.

-To przez niego tyle cierpiałem! To on zgasił moją iskrę.

-Nie – kiwnęłam głową – Cierpiałeś przez swoją arogancję i chciwość. I to ona cię teraz zniszczy – wycelowałam blasterem w ojca i wystrzeliłam. Pocisk trafił go w brzuch, nie w iskrę. Jakoś nie byłam w stanie go zgasić.

Decepticony zaczęły się wycofywać, a Deadheat i Firebreaker zabrali mojego ojca. W tym czasie Knockout i Rachet zdążyli zająć się Bumblebee.

***

Razem z resztą botów siedziałam w głównej sali. Czekaliśmy na wieści o stanie Bumlebee. Było mi tak strasznie wstyd, że nie zdołałam powstrzymać Galvatrona. Przytuliłam się do Bulkhead’a. Przy nim czułam się bezpieczna. Zerknęłam na resztę botów. Arcee wtulała się w Wheiljacka, a Smokescreen stał z boku odwrócony do nas tyłem. Nigdy ich nie widziałam w takim stanie. Ultra Magnus był smutny, ale dobrze to ukrywał. Prowl natomiast nie spuszczał ze mnie wzroku. Patrzył ze współczuciem, tak jakby chciał mi powiedzieć, że to nie moja wina. Ja jednak dobrze wiedziałam, że jest inaczej.

Po jakiejś godzinie przyszedł do nas Ratchet. Wszyscy momentalnie się podnieśli. Bot nie bardzo wiedział od czego ma zacząć.

-Udało nam się go ustabilizować, ale trochę czasu minie zanim dojdzie do siebie – westchnęłam z ulgą. Nic mu nie będzie – Jeżeli ktoś chce go odwiedzić, to proszę pojedynczo – Arcee wstała i weszła do pokoju gdzie leżał Bumblebee. Boty zaczęły ze sobą rozmawiać, a Prowl niespodziewanie mnie przytulił.

-Jak się czujesz? – zapytał

-Okropnie. To przeze mnie Bumblebee prawie połączył się z Wszechiskrą. 

-Co ty opowiadasz – uwolniłam się z objęć bota

-Mogłam zastrzelić Galvatrona, a jednak tego nie zrobiłam.

-Jinx, to jednak twój ojciec. To zrozumiałe, że się zawahałaś. Przecież go postrzeliłaś i to porządnie.

-Tak ale… - musiałam odwrócić się od Prowla by się nie rozpłakać – Kiedy Galvatron zranił Bee i myślałam, że go zabił, coś we mnie się odezwało. Wspomnienia zaczęły wracać jak na zwołanie. Przypomniałam sobie wszystkie zbrodnie jakie popełnił mój ojciec i myślę, że to zadecydowało o mojej decyzji. To był ten impuls o którym mówił Ratchet – Prowl zmusił mnie do spojrzenia na niego. Chciał mi pomóc, ale to chyba niemożliwe. Z mojego oka wypłynęła łza, ale on ją szybko wytarł.

-Jesteś dla mnie najważniejsza i nic tego nie zmieni. Cokolwiek by się stało, dla mnie zawsze będziesz Jinx, którą poznałem na pustyni i w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Nie interesuje mnie to kim byłaś, lub co robiłaś i ciebie też nie powinno – zbliżyliśmy się – Kocham cię i będę kochał już zawsze. Będę cię wspierał, pomagał ci, będziesz mogła mi się wypłakać. Ponieważ jesteś moja i tylko moja – Prowl pocałował mnie, a ja nie miałam zamiaru mu w tym przeszkodzić. Kocham go i nic tego nie zmieni.

Kiedy bot zakończył pocałunek, zauważyłam, że wszyscy się nam przypatrują. Nie byli zdziwieni, czy źli. Byli szczęśliwi. Teraz już dobrze wiedziałam, że to nie tylko moi przyjaciele. To moja rodzina, a rodzina, trzyma się razem.