-Miko? -
Bulkhead otarł palcem o moją głowę, Byłam w niego wtulona i płakałam. Nie
mogłam pogodzić się z myślą, że go
stracę. Może nawet na zawsze – Myślę że to – Pożegnanie, chciałam powiedzieć,
ale głos zaczął mi drgać. Mój płacz było teraz słychać i widać. Zaczęłam się
trząść. Zacisnęłam mocniej ręce, a moje skulone ciało jeszcze bardziej oparło
się o nogę Autobota. Znów poczułam jak
jego palec dotyka mojej głowy. Chwyciłam go i przytuliłam się jak najmocniej
umiałam i nie chciałam go wypuścić. Po prostu nie chciałam stracić najlepszego
przyjaciela.
Zapadła
cisza. Byłam pewna, że reszta przeżywa teraz to samo co ja. Jednak nie było tego po nich widać. Tylko raz
słyszałam jak Rav lekko zapłakał, a Jack tylko raz ukazał smutną twarz. Może
oni po prostu lepiej ukrywają smutek. Przez to jednak czułam się jeszcze
bardziej samotna.
W końcu
Optimus zawołał wszystkich do mostu. Razem z Bulkheadem ruszyłam w stronę
głównego pomieszczenia, gdzie znajdowała się reszta botów. Bulk poszedł pożegnać się z innymi, a do mnie
podszedł Jackie.
-Cześć
młoda, jak się trzymasz? – zapytał
-Będzie
dobrze. Wszystko się skończyło tak jak powinno. Szczęśliwie. Prawda?
-Tak, ale
myślę że czasem tylko nam się zdaje, że coś się kończy. Ja myślę, że to dopiero
początek twojej, naszej przygody.
-Myślisz?
-Zostaniesz
przecież agentką! Nie cieszysz się? Będziesz kopać innym zadki!
-Niby tak,
ale to nie będzie to samo bez was – Mówiłam już ze łzami w oczach.
-Nam też
trudno wyjechać, ale to nasz dom i…
-Nie musisz
tłumaczyć. Wiem to.
Wszystkie
boty stanęły przed mostem. Ratchet, który jako jedyny został jako „konsultant”,
odpalił urządzenie. Autoboty wchodziły
jeden za drugim, a ja z każdym ich krokiem rozpadałam się od środka.
Wiedziałam, że bardzo długo ich nie zobaczę.
Gdy ostatni,
Optimus wszedł do mostu, Fowler podszedł do mnie i poklepał po ramieniu.
-Jeszcze ich
zobaczysz – powiedział – Zobaczymy ich wszystkich, a może nawet więcej. Powinnaś się w sumie cieszyć. Za kilka dni
ty, Jack i Rav zaczynacie szkolenie na agentów i wiesz co? Myślę że ty świetnie
się nadasz na agentkę – Po tych słowach Fowler odszedł. Nie pocieszył mnie
jednak, a tylko upewnił, że boty szybko nie wrócą. Jednym słowem, dobił
mnie. Jednak część o byciu agentką, stała
się moim celem. Od tamtej chwili wiedziałam, że chcę zostać najlepszą na
świecie tajną agentką. Chciałam pokazać innym, że dam sobie sama radę. A było
to kilka lat temu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz