Czasem
osoby, które uważamy za bliskie, sprawiają nam największą przykrość…
Zaczęłam się
budzić. Jasne światło oślepiało mnie i uniemożliwiało przy tym otwarcie oczu.
Leżałam więc bez ruchu i czekałam. Na co? Nie wiem właściwie. Chyba po prostu
aż ktoś wyłączy to cholerne światło.
Chwilę
później usłyszałam głosy kilku osób, a po chwili także otwierane drzwi. Nadal
nie otwierałam oczu. Chciałam się dobrze przysłuchać tej rozmowie.
-Co z nią? –
zapytał Ultra Magnus
-Wszystko
raczej będzie dobrze, na razie – odpowiedział Rachet
-Jak to na
razie?! – dopytał zdenerwowany Bulkhead – Co z nią?
-Miko
potrzebuje coraz więcej energonu, co nie jest zbyt dobre dla jej ludzkich
organów. Na początku dawaliśmy jej tylko jedną dawkę na pół roku, ale potem
musieliśmy przyśpieszyć zastrzyki, ponieważ występowały liczne zawroty głowy,
omdlenia, a nawet kilku dniowe śpiączki. Przez ostatni rok energon dawaliśmy
jej raz na miesiąc. Teraz niestety musimy przyśpieszyć do jednej dawki na
tydzień.
-To przez to
omdlenie wtedy, na pustyni? – dopytał Bulkhead
-Omdlenia
zdarzyły się już pięć razy w zeszłym miesiącu i dwa w tym. Nie chce jednak
dawać jej tak dużo energonu.
-Co może
stać się z Miko, jeśli przyjmie zbyt dużo paliwa? – zapytał Ultra Magnus
-Energon
sprawia, że wszystkie kości i narządy wewnętrze Miko zamieniają się w metal. Do
tego jej serce bije wolniej niż powinno. Obawiam się, że ono powoli zamienia
się w iskrę.
-Czy to jest
w ogóle możliwe Rachet? Spójrz na to logicznie. Miko zmienia się w
Transformera?
-Badam to od
siedmiu lat Ultra Magnusie. Patrzałem już na to chyba z każdej perspektywy i nie
wiem jak mam wyjaśnić to, co się teraz dzieje z Miko. Nie wiem czy uda mi się
ją uratować.
-Chwila
moment. Uratować? Co masz dokładnie na myśli?
-Nie będę
was okłamywał. Miko umiera. Proces tworzenia iskry twa wiele miesięcy. Serce
Miko bije wolniej od trzech tygodni, a góra za tydzień całkiem się zatrzyma.
-Nie! To
niemożliwe! Ona nie może umrzeć! – Bulkhead wydarł się chyba na całą bazę.
Podobnie jak ja, nie mógł uwierzyć w to, co powiedział Rachet. Umieram? Jak on
mógł mi tego nie powiedzieć?! Mam przecież prawo wiedzieć o swoim losie.
-Uspokój się
Bulkhead! – upomniał Bulka Magnus – Nie możemy się teraz poddawać – usłyszałam
jak drzwi się otwierają.
-Wybaczcie
mi, – rozpoznałam głos Knockouta – ale podsłuchałem waszą rozmowę. Muszę
zasugerować pewne rozwiązanie dla Miko.
-Słuchamy
cię.
-Myślę, że
właśnie powinniśmy dać jej zwiększoną dawkę energonu. Możliwe, że to
przyśpieszy proces tworzenia Iskry i Miko stanie się Transformerem.
-Masz rację,
– powiedział Rachet – ale jeśli energon nie przyśpieszy procesu, to może
jeszcze bardziej zwolnić jej serce, a wtedy będziemy mieć jeszcze mniej czasu.
-Chyba
lepsze jest ryzyko niż nic nie robienie. Musimy w końcu spróbować coś zrobić.
-Knockout ma
rację – powiedział wreszcie Ultra Magnus – Musimy spróbować.
-Chwila,
moment – sprzeciwił się Bulkhead – Ja jednak zgadzam się z Rachetem. Nie chcemy
chyba jeszcze bardziej pogorszyć sytuacji?
-Nie mamy
wyboru Bulkhead. To może się udać.
-A jeśli nie
to co?! Zginie?!
-Jeśli nic
nie zrobimy to i tak zginie! – dosyć tego! Strzeliłam z mojego blastera przed
siebie i otworzyłam oczy. Trafiłam prosto w lampę. Teraz w pokoju nie było już
tak jasno. Wstałam z łóżka lekarskiego i spojrzałam wrogo na Racheta.
-Jak mogłeś
mi nie powiedzieć? Jak mogłeś ukrywać przede mną prawdę?!
-Miko, ja
nie chciałem cię martwić.
-Nie
chciałeś mnie martwić i to dlatego nie powiedziałeś mi, że umieram?! – kilka
łez spłynęło po moim policzku – Nie powiedziałeś mi bo bałeś się przyznać, że
nie wiesz co się ze mną dzieje!
-Może i masz
rację! Nie wiem co się z tobą dzieje, ale nie powiedziałem ci bo myślałem, że
jakoś uda mi się cię uratować.
-Ja wiem co
się ze mną dzieje! – wszyscy spojrzeli na mnie pytająco – Kiedy trwała jeszcze
wojna na Cybertronie, moja prawdziwa
matka zginęła. Zabiły ją Autoboty, choć była bezbronna. Wtedy mój ojciec wysłał
mnie na planetę, na której byłabym bezpieczna. Niestety Autoboty strzeliły w
mój statek i mój ojciec nie mógł mnie namierzyć. Leciałam tym statkiem przez lata
świetlne, aż w końcu dotarłam na Ziemię, gdzie pewnie znaleźli mnie moi ludzcy
rodzice i przygarnęli. Nie wiem czemu wyglądam teraz jak człowiek. Może kiedy
przyleciałam na Ziemię to moje ciało dostosowało się do środowiska? Nie wiem,
naprawdę. Wiem tylko, że teraz znów staje się Transformerem.
-Skąd ty to
wszystko wiesz? – zapytał Bulkhead
-Od ojca,
Megatrona.
-Twoim ojcem
jest Megatron – zapytał z niedowierzaniem Knockout.
-Teraz
właściwie Galwatron, ale tak. To on jest moim ojcem. Powiedział mi to wszystko
na pustyni. Chciał żebym poszła z nim, ale odmówiłam. Teraz widzę, że źle
postąpiłam – żaden z botów nic nie powiedział. Wyszłam więc z pokoju i zaczęłam
kierować się do głównej sali. Kiedy byłam już na miejscu, usłyszałam biegnącego
za mną bota, więc dalej się nie zatrzymywałam. Niespodziewanie poczułam wielki
ból głowy. Upadłam na kolana i zaczęłam krzyczeć z bólu. Potem zaczęłam miotać
się po podłodze. Ból tylko wzrastał. Miałam wrażenie, że zaraz eksploduję.
Wtedy poczułam ukłucie w ramieniu. Do mojego ciała zaczęła wpływać jakaś
substancja. Po chwili ból minął. Narastało jedynie zmęczenie. Leżałam w
bezruchu. Nie otwierałam oczu. Słabłam. Słyszałam rozmowę botów, które
najprawdopodobniej stały blisko mnie.
-Zrób coś
Rachet! – zawołała Arcee
-Próbuję!
Jej serce już się zatrzymało. Muszę je znów wprawić w ruch – po chwili
poczułam przepływający przez moje ciało prąd. Jeszcze raz to samo. I jeszcze
raz. Wtedy ponowie ujrzałam oślepiające mnie światło. Czułam się, jakbym rosła.
Niespodziewanie
usłyszałam wielki wybuch. Nie wiedziałam co się działo. Nadal nie mogłam
otworzyć oczu. Po kilku minutach, poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce i
zaczyna gdzieś biec. Po chwili światło ustało i teraz była tylko ciemność. Po
jakiejś minucie nieznajomy położył mnie gdzieś. Ponownie spróbowałam otworzyć
oczy, ale na próżno. Po chwili zaczęłam zapadać w sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz