piątek, 27 lutego 2015

Rozdział XI - Poczułem


Śpij bezpiecznie, śpij spokojnie
Tutaj, w mojej głowie, tutaj w mojej głowie,
Czekam.
Podejdź bliżej, moja droga,
Nie musisz się obawiać, nie musisz się obawiać
Czekam.

Wkrótce cię zobaczę, wkrótce cię zobaczę.

Jak mogło serce jak twoje
Kiedykolwiek kochać serce jak moje
Jak mogłem wcześniej żyć
Jak mogłem być taki ślepy
Otworzyłaś moje oczy
Otworzyłaś moje oczy.
Willamette Stone - Heart Like Yours

Spędziłam z Autobotami dość długo, więc ojciec pewnie się o mnie martwi. Muszę jednak ochłonąć całą tą sytuację, zanim się z nim spotkam. Nie może się dowiedzieć, że znam prawdę o mojej przeszłości, a przynajmniej jej część.

Bulkhead starał się pomóc moim wspomnieniom do mnie wrócić. Pokazał mi moją starą gitarę, oglądaliśmy razem telewizję. Z tym nie miałam problemu, bo wiedziałam kim jest Bulk i co do niego czuję. Niestety reszta botów nadal była mi obca. No, może oprócz Prowla. Jego już zdążyłam poznać. 

***

Siedziałam na krańcu wielkiego urwiska i przyglądałam się zachodzącemu słońcu. Dobrze wiedziałam, że takie obserwacje odbywały się często, ale nie mogłam sobie przypomnieć większych szczegółów. Pamiętam tylko, że przychodziłam tu gdy było mi smutno. Niespodziewanie ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się do tyłu i ujrzałam Prowla. Bot uśmiechnął się i usiadł obok mnie.

-Bardzo się cieszę, że odzyskałaś część wspomnień. Ty i Bulk wyglądacie na wspaniałych przyjaciół – Prowl uśmiechał się, ale w jego głosie dało się wyczuć zmartwienie.

-Prowl, co cię gryzie? – bot milczał przez chwilę. Czyżby przestał mi ufać?

-Okłamałaś mnie. Nie powiedziałaś mi prawdy o sobie.

-Przepraszam Prowl, ale musisz mnie zrozumieć. Byłam podporządkowana ojcu. Poza tym, tylko o nim nie wspomniałam.

-Nie powiedziałaś też, że jesteś Decepticonem! – bot podniósł głos, a mnie aż wryło – Skąd mam wiedzieć, że teraz mówisz prawdę? – spuściłam wzrok. Owszem, było mi głupio, ale i on nie mówił mi wszystkiego o sobie.

-Przykro mi, że nie masz do mnie zaufania. Ale w sumie i ja go nie mam – Prowl spojrzał w moją stronę – Po tych wszystkich wizjach, uświadomiłam sobie, że ojciec okłamywał mnie przez naprawdę długi czas. Ponadto, mam świadomość, że mogę mieć inną rodzinę. W końcu żyłam na ziemi dosyć długo. Co jeżeli oni mnie szukają? Albo co gorsza, jeśli myślą, że nie żyję? – miałam ochotę się rozpłakać na samą myśl, że ktoś kiedyś mnie kochał, a teraz mnie przy nim nie ma – Już nawet nie wiem kim jestem. – przez dłuższą chwilę milczeliśmy i wpatrywaliśmy się w kolorowe niebo i prawie całkiem zasłonięte przez góry słońce.

-Wiesz, pamiętam nasze pierwsze spotkanie – odezwał się wreszcie – To, kiedy byłaś jeszcze człowiekiem. Przyleciałem tu z resztą botów, by powstrzymać Galvatrona. Nie bardzo wiedziałem, jak mam się zachować. Wtedy ty rzuciłaś we mnie ostrzem – zaśmiałam się – Choć byłaś wtedy jeszcze człowiekiem, potrafiłaś sprawić, że strach przed nieznanym odszedł. Już wtedy coś do ciebie poczułem – jejku. On coś do mnie poczuł?

-Poczułeś?

-Tak, a teraz wiem, że poczułem to nie bez przyczyny – Prowl zbliżył się do mnie i złapał za dłoń. Wpatrywałam się jego oczy, ledwo widoczne zza gogli, ale przepiękne. Prąd przeszedł przeze mnie, kiedy bot dotknął mojej twarzy. Następnie przyciągnął mnie i delikatnie pocałował w policzek. Wpatrywał się we mnie, a ja nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy – Niech to złom. Co mi tam – Prowl tym razem pocałował mnie w usta. Prąd przebiegał po całym moim ciele, ale było mi tak dobrze. Zarzuciłam mu ręce zza szyję, a on nie przestawał mnie całować. Żadne słowa nie potrafią opisać uczucia, jakiego teraz doznawałam. W skrócie jednak powiem, że czułam się jak w niebie.

***

Nadeszła noc i musiałam wracać na statek. Prowl oczywiście nalegał, żebym została na noc, ale gdybym to zrobiła ojciec by mnie szukał. Muszę mu zdać zmyślony raport i może dowiedzieć się od niego prawdy.

Wyleciałam z bazy Autobotów i ruszyłam w stronę statku. Nie minęło pięć minut, a byłam na miejscu. Od razu kiedy weszłam na statek, zobaczyłam ojca. Czekał na mnie.

-Gdzie byłaś? – zapytał lekko zdenerwowany

-Infiltrowałam Autoboty. Nie mogłam się wcześniej wyrwać.

-Zdaj mi więc raport.

-Autoboty zabrały mnie do swojej bazy, ale na razie nie zdradziły mi szczegółów planu. Co do ich bazy, to wydaje mi się, że znajduje się gdzieś w Europie – ciekawe czy to łyknie?

-Zdaje ci się? – zapytał lekko podejrzliwie

-Nie znam się ziemskiej geografii ojcze – Galvatron westchnął – Coś jeszcze ojcze?

-Nie Jinx, możesz odejść.

-Nie mam zamiaru! – podniosłam głos, a ojciec spoważniał – Najpierw powiesz mi wszystko o mojej przeszłości.

-Co masz na myśli? – wydawał się zdenerwowany

-Dobrze wiedziałeś, że byłam człowiekiem, ale ukryłeś to przede mną. Skłamałeś, kiedy zapytałam cię o czarnowłosą dziewczynę, ponieważ dobrze wiedziałeś, że to byłam ja! – mojego ojca zamurowało – Myślałeś, że sobie nie przypomnę? W takim razie jesteś naiwny –wiem, że miałam działać powoli, ale nie mogłam tego odkładać. Musiałam dowiedzieć się od niego prawdy.

-Owszem, byłaś człowiekiem, a ja przez długi czas nie uświadomiłem sobie twojej prawdziwej tożsamości. Nie mówiłem ci, bo było mi tak strasznie wstyd – kłamał. Znowu mnie okłamywał. Dobrze, nie chce być ze mną szczery, niech tak będzie. Ale niech potem nie oczekuje szczerości ode mnie.

-To żaden powód do wstydu tato – złapałam ojca za rękę – Pewnie nawet ja bym się nie poznała – udałam uśmiech, a Galvatron go odwzajemnił. Ojciec przytulił mnie, a chwilę później odszedł bez słowa. W duchu wykrzykiwałam jakie tylko znam wyzwiska i kierowałam pod jego adres. Wielki mi Galvamoń. Jak on tak dobrze kłamie? Pewnie uczył się tego przez wiele lat. Ja niestety nie jestem w tym aż taka dobra. Cholera. Myślałam, że łatwiej mi będzie udawać, że wszystko jest ok. Teraz okazuje się to trudniejsze niż myślałam. Zastanawiam się też, dlaczego ojciec tak szybko sobie poszedł. Znów coś przede mną ukrywa.

Postanowiłam, że pójdę na mostek i sprawdzę co się szykuje. Zaczęłam iść, mijając co chwila jakiegoś cona. W końcu doszłam do mostku. Niespodziewanie drzwi się otworzyły. Na mostku był tylko mój ojciec i Shellshock. Stali do mnie tyłem i chyba mnie nie usłyszeli. Musiałam to wykorzystać. Schowałam się za jednym z komputerów i podsłuchałam ich rozmowę.  

-Jak tam idą postępy? – zapytał mój ojciec

-Nadzwyczajnie szybko – odpowiedział komandor – Dzięki nadajnikowi, który umieściłeś u Jinx udało nam się namierzyć bazę Autobotów – że co proszę?! Jakiemu nadajnikowi?!

-Znakomicie. Moja córka powoli zaczyna coś podejrzewać, więc trzeba działać szybko. Zbierz najlepszych żołnierzy i zaatakuj Autobty.

-Oczywiście mój panie.

-Nareszcie zemszczę się za wszystko – Galvatron zaśmiał się w głos – A ten ich mały żółty konus – Bumblebee – będzie żałował, że ze mną zadarł.

Po chwili Shellshock opuścił mostek, a ja po cichu wyszłam za nim. Musiałam jak najszybciej ostrzec Autoboty. Od razu zmieniłam się w odrzutowiec i wyleciałam ze statku. Nie miałam wiele czasu. Być może ich życie leży w moich rękach.

1 komentarz:

  1. We jeja!!!! Ślicznie, cudownie itp....
    Poprawiłaś mi humor :D
    Czekam na ciąg dalszy...
    Pozdrawiam serdecznie ***Sisi***

    OdpowiedzUsuń