Nieopisana
radość – kiedy po długim czasie w końcu możemy poczuć dotyk ukochanej osoby.
Stałam na
pustyni i czekałam na przybycie Prowla. Trochę się denerwowałam. Musiałam im
uwiarygodnić, że jestem Autobotem.
Jeżeli mi się nie uda, będę miała spore kłopoty. Muszę być dobrej myśli.
Po kilku
minutach zobaczyłam, że niedaleko otwiera się most kosmiczny. Byłam pewna, że
to Prowl. Już po chwili ujrzałam znajomego bota, Ultra Magnusa oraz trzeciego,
z białą zbroją z czerwonymi i zielonymi pasami. Szli powoli, Ultra Magnus
wyprzedzał Prowla. Starałam przypomnieć sobie imię białego Autobota, bo miałam
wrażenie, że go znam. Niespodziewanie znów miałam wizję. Ujrzałam Magnusa oraz
nieznajomego, stojących chyba w jakimś hangarze.
-Co ty sobie
myślałeś żołnierzu?! – ryknął Magnus
-A no
myślałem, że Bulk to z
-Złapie.
Po chwili
ponownie wróciłam do rzeczywistości. Boty stały już kilka kroków przede mną.
-Ultra Magnusie,
to jest właśnie Jinx – przedstawił mnie Prowl – Jest tutaj od niedawna, ale to
Autobot. Jestem tego pewien.
-To się
okaże – Magnus podszedł do mnie – Wiesz, kim jestem?
-Owszem.
Jesteś Ultra Magnus, przywódca Autobotów.
-A czy
wiesz, czemu zostałem przywódcą – zakładam, że przez urok osobisty.
-Zastąpiłeś
Optimusa, który zginął.
-A jak? –
jak? Nie mam bladego pojęcia. Pewnie został zabity, ale nie mogę mieć pewności.
Niespodziewanie doznałam kolejnej wizji. Zobaczyłam ciemnoskórego mężczyznę oaz
wyraźnie młodszą od niego kobietę. Miała krótkie czarne włosy i brązowe oczy.
Rozpoznałam w niej tamtą nastolatkę z poprzednich wizji.
-To pewne? –
zapytała dziewczyna
-Owszem.
Ratchet powiedział, że zrobił to, by na Cybertronie mogło istnieć życie.
-Poświęcenie
godne bohatera. Połączyć się z Primusem i oddać własne życie, w zamian za życie
całej planety.
Niedługo
potem wróciłam do rzeczywistego świata. Nie czekając ani chwili,
odpowiedziałam.
-Optimus
Prime połączył się z Primusem, by na Cybertronie mogło istnieć życie – Ulta
Magnus patrzył na mnie podejrzliwie, ale ja wiedziałam, że mam rację.
-Gratuluję
Jinx – odezwał się wreszcie – Witamy w drużynie – bot odszedł, a Prowl podbiegł
do mnie i przytulił. Czułam się trochę dziwnie.
-Wiedziałem,
że jesteś jedną z nas.
-To miłe, że
we mnie wierzyłeś – bot wypuścił mnie z objęć, a po chwili podszedł do nas
nieznajomy.
-Cześć Jinx.
Jestem Wheiljack.
-Miło mi cię
poznać Wheiljack.
-Słuchaj, to
może trochę dziwnie zabrzmieć, ale czy my się znamy? – czyli nie tylko ja mam
takie wrażenie
-Nie, nie
sądzę – Wheiljack posmutniał. Wtedy wrócił do nas Magnus, a niedaleko za nim
otworzył się most kosmiczny.
-Autoboty,
transformacja i jazda! – wszyscy zmieniliśmy się w pojazdy i wjechaliśmy do
mostu. Już po chwili znalazłam się w bazie Autobotów. Sala, w której się
znajdowałam, była okrągła i wielka. Chyba ją już kiedyś widziałam. W sali nie
stało zbyt wiele botów. Jedynie pomarańczowo – biały medyk, niebieska fembotka,
żółto – czarny, niższy bot i zielony, największy z całej czwórki. To był on! To
jego widziałam w wizji! Wszystkie Autoboty przyglądały się mi, ale on
najbardziej. W zasadzie nie spuszczał ze mnie wzroku.
-Słuchacie –
odezwał się Prowl – To jest Jinx, najnowsza członkini drużyny.
-Witaj Jinx
– podszedł do mnie żółty i podał mi rękę. Uścisnęłam ją – Jestem Bumblebee.
-Cześć Bee –
następnie reszta botów witała się ze mną, jakbym była jedną z nich. Zaraz, w
końcu ją udawałam. Tylko ten zielony bot do mnie nie podchodził. Patrzył tylko.
Wiedziałam, tak samo jak on, że się znamy i to dobrze. Nie wiedziałam tylko
skąd. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, bot drgnął. Następnie wstał i powoli
do mnie podszedł. Był już tuż przy mnie. Cofnęłam się o krok. Nie miałam
pojęcia, co zamierza zrobić. Zielony złapał mnie za ramiona i spojrzał prosto w
oczy.
-Miko? –
zapytał z niedowierzaniem – Błagam, powiedz, że to ty. Powiedz, że nie
zwariowałem.
-Ale ja nie…
-Wiem, że
nie zwariowałem! Poznaję cię po oczach – o co mu chodzi? Czy on myśli, że
jestem tą dziewczyną – Zmieniłaś się, ale twoje oczy pozostały takie same.
Pełne życia i nadziei.
-Ja naprawdę
nie wiem za kogo mnie masz. Jestem Jinx – bot posmutniał.
-Może i
rzeczywiście zwariowałem – zaczął odchodzić, ale zatrzymała go niebieska
fembotka, Arcee.
-Zaczekaj
Bulkhead. Myślę, że masz. Rację – Arcee podeszła bliżej i również mi się
przyjrzała – To naprawdę jest Miko .
Miko! Miko!
Miko! Dlaczego oni wszyscy mnie za nią biorą?! A co jeśli to prawda?! To
mogłoby być jakimś wyjaśnieniem tych wizji, czy raczej tych wspomnień. Dlaczego
tylko nie mogę sobie przypomnieć?! No, dalej Jinx. Przypomnij sobie!
Dokładnie w
tym momencie wszystko zaczęło się kręcić. Nie mogłam utrzymać się na nogach,
więc upadłam na kolana. Czułam jak część wspomnień do mnie powraca. W ich
większości był Bulkhead. Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie, nasze
wspólne wypady, ale i chwile, kiedy myślałam, że go stracę. Widziałam, jak Ratchet go reanimuje, po
zetknięciu z toksenem i walce z Hardshellem. Widziałam też, jak uratował mnie,
kiedy utknęliśmy pod ziemią. Pamiętam każdą łzę, każdy krzyk, każde
wypowiedzenie jego imienia. Pamiętam też ten dzień, kiedy o mnie zapomniał.
-Bulkhead,
wiem, że gdzieś w głębi zawsze będziesz mnie pamiętać – mówiłam do niego – Chcę
tylko żebyś wiedział, że nigdy cię nie zapomnę.
***
-Bulkhead –
wyszeptałam do dawnego opiekuna – Ja…ja pamiętam – bot uśmiechnął się i mocno
mnie przytulił. Tak dawno go nie przytulałam. Miałam ochotę się rozpłakać, ale
byłam silna.
-Dobrze jest
znów mieć cię z nami – powiedział Wheiljack, kiedy Bulk wypuścił mnie z objęć.
-Też się
cieszę, ale na razie udało mi się tylko przypomnieć Bulkheada.
-Spokojnie –
odezwał się Ratchet – Jestem pewien, że wspomnienia wrócą w swoim czasie.
Musisz im tylko na to pozwolić – uśmiechnęłam się. Byłam szczęśliwa, a
jednocześnie zmartwiona. Ojciec nie powiedział mi prawdy. Na pewno wiedział o
mojej przeszłości i wiedział dlaczego byłam człowiekiem. Moje zaufanie do niego
wisi na bardzo cienkim włosku. Muszę jednak udawać, że wszystko jest w
porządku. Może w końcu sam powie mi całą prawdę. Jeśli nie, zmuszę go do tego.